Wspominałem już kilka razy na DailyTECH.pl o urządzeniach z segmentu ebook. Ostatnio pisałem o rozgrzewającym się do czerwoności rynku e-papieru. Dzisiaj natomiast mam możliwość przetestować dla Was prawdziwe urządzenie. Nie tylko opisywać kolejny produkt, mający premierę za oceanem, ale wreszcie wziąć w dłonie prawdziwy czytnik, pozwalający poznać mi nową technologię. Bohaterem dzisiejszego Laboratorium DailyTECH.pl jest czytnik iRiver Story.
Na początek, tradycyjnie trochę specyfikacji oraz dane techniczne dotyczące testowanego urządzenia.
iRiver Story:
- Ekran: elektroniczny atrament, 6 cali, rozdzielczość 600×800, 8 odcieni szarości
- Pojemność: 2 GB
- Obsługiwane dokumenty: EPUB, TXT, PDF, DOC, PPT, XLS, JPG, BMP, GIF
- Obsługiwane pliki audio: MP3, WMA, OGG
- Dodatkowe funkcje: dyktafon, kalendarz, notatnik
- Porty: USB 2.0, slot kart SD o pojemności do 32GB
- Akumulator: litowo-polimerowy 1800 mAh, ładowanie poprzez USB
- Czas pracy: do 9000stron, 20h muzyka
- Wymiary: 127mm x 203,5mm x 9,4 mm
- Waga: 284 g
Ergonomia i estetyka wykonania:
Biorąc iRivera Story w dłonie po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że jest on cięższy niż wskazywałby na to jego wygląd czy grubość. Nie jest to jednak przytłaczająca waga. Nie powinniśmy też spodziewać się mniej po urządzeniu typu czytnik e-książek. iRiver wyposażony został w baterię o dużej pojemności, która według mnie jest najcięższym elementem czytnika. Dzięki niej możemy jednak odtwarzać muzykę przez prawie 20 godzin, a w przypadku książek prędzej podłączymy czytnik do komputera, żeby wgrać kolejne pliki (ładując akumulator przy okazji) niż będziemy musieli naładować go z powodu odtwarzania dokumentów i obrazów.
Całość wykonana jest z białego i twardego, matowego plastiku, a co za tym idzie, sprawia wrażenie trwałej konstrukcji. Front urządzenia to duży, 6 calowy wyświetlacz e-ink. W sieci pojawiają się komentarze, że ramka otaczająca urządzenie i ekran jest zbyt duża. Według mnie, umożliwia ona jednak wygodne chwycenie urządzenia bez konieczności dotykania ekranu. Tuż pod ekranem znajdziemy natomiast pełną klawiaturę QWERTY z przyciskami funkcyjnymi. Po prawej i lewej stronie, w ramce urządzenia umieszczone zostały 4 przyciski służące do przełączania stron. Pozwalają one w bardzo intuicyjny sposób przeglądać i czytać książki lub inne dokumenty.
iRiver Story jest bardzo cienkim urządzeniem, które według specyfikacji ma tylko 9,4 mm. Na spodzie czytnika znajdziemy (od prawej) wejście słuchawkowe 3,5 mm, suwak włącznika i blokady urządzenia, mikrofon dyktafonu oraz zaślepkę pod którą znajdziemy port mini-USB oraz slot kart SD.
Na plecach czytnika mamy natomiast szeroki otwór (na górze), pełniący zapewne funkcje głośników które obecne są w urządzeniu.
Ekran:
Jak wspomniałem wcześniej, Story wyposażony jest w 6 calowy ekran wykonany w technologi e-ink, zwanej również elektronicznym atramentem lub papierem. Ciężko napisać mi coś o jakości wyświetlanego obrazu, gdyż jest to pierwsze urządzenie tego typu, które mam w testach, co z kolei powoduje, że nie mam porównania. Opierając się jednak na własnych obserwacjach i odczuciach mogę powiedzieć, że ekran jest bardzo dobry.
E-ink to technologia wyświetlaczy zupełnie odmienna od znanych nam ekranów LCD i OLED. Pierwotnie stworzona została w celu wyświetlania statycznych treści, takich jak tekst lub nieruchome obrazy. Ekran zastosowany w Story charakteryzuje się bardzo dobrą jakością obrazu oraz czytelnością. W trakcie testów postanowiłem przeczytać całą książkę na ekranie urządzenia. Po około 10-15 stronach zapomniałem, że nie czytam tekstu na tradycyjnych kartkach papieru. Ekrany e-ink nie posiadają podświetlenia dlatego, w nocy nie jest możliwe czytanie bez dodatkowego źródła światła. Myślę, że jest to jeden z powodów dla których czytanie na nim jest takie naturalne. Jedynym minusem ekranu Story jest jego nieco za ciemny podkład (pod warstwą wyświetlającą). Gdyby był jaśniejszy lub po prostu biały, ekran ten byłby dosłownie e-papierem.
Książki i dokumenty:
Story to przede wszystkim urządzenie przeznaczone do czytania książek i różnych dokumentów. W tej roli sprawdza się świetnie. Jak wspomniałem już wcześniej, przeczytałem książkę na ekranie iRiver Story. W zależności od formatu w jakim posiadamy czytaną książkę, urządzenie pozwala nam dokonywać różnych manipulacji tekstu. Jeżeli książka zapisana jest w formacie TXT lub EPUB, możemy bez problemu powiększyć stronę lub czcionkę, a nawet zmienić orientacje ekranu z wertykalnej na horyzontalną.
PDF ze względu na bardziej zwartą strukturę, pozwala tylko powiększyć stronę lub zmienić jej orientacje. Nie ma tutaj możliwości zmiany wielkości czcionki. Z kolei w przypadku plików JPG nie ma żadnych możliwości manipulacji obrazem, powiększania go czy obracania. Możemy jedynie nawigować między stronami. Pomimo to, Story świetnie sprawdza się jako urządzenie do czytania książek lub nawet komiksów (szczególnie japońskich mang).
Interfejs i funkcje:
Obsługa Story jest bardzo intuicyjna oraz prosta. Interfejs podzielony został na katalogi i menu, które pozwalają dostać się do zgromadzonych w urządzeniu książek, komiksów, dokumentów oraz muzyki. iRiver Story nie jest jednak tylko odtwarzaczem. Posiada on bowiem kilka funkcji charakterystycznych dla urządzeń takich jak smartphone czy zwykłych telefonów komórkowych.
- Kalendarz
Pozwala prowadzić w urządzeniu swoje zdarzenia i zadania do wykonania. Wpisujemy je za pomocą klawiatury umieszczonej pod ekranem. Możemy ustawić również zakres czasowy wydarzenia. Generalnie jest to kompletna funkcja kalendarza, posiadająca prawie wszystko co mieć powinna. Minusem jest jednak brak możliwości synchronizacji z zewnętrznym kalendarzem.
- Notatnik
Jest to prosta aplikacja umożliwiająca pisanie za pomocą klawiatury urządzenia. Wszystkie zapisane w urządzeniu notatki są potem dostępne jako pliki na dysku wymiennym, po podłączeniu do komputera.
Opisane powyżej funkcje, w mojej opinii powinno traktować się jako ciekawostki. Wynika to z 3 rzeczy. Po pierwsze, iRiver Story jest urządzeniem, które za sprawą swoich gabarytów ciężko zabierać ze sobą wszędzie. Nie możemy bowiem włożyć do kieszeni tak jak telefon lub odtwarzacz. Chcąc je zabierać wszędzie ze sobą, musimy nosić je w torbie lub pokrowcu. Po drugie, klawiatura zainstalowana w urządzeniu, nie sprzyja szybkiemu lub długiemu pisaniu. Mamy tutaj pewien paradoks gdyż Story jest za mały, aby pisać na nim w tradycyjny sposób, ale jednocześnie za duży do pisania kciukami. Po trzecie, tak jak już wspomniałem, kalendarzowi brakuje łączności ze światem, co ogranicza jego użyteczność. Oznacza to tylko tyle, że niewiele osób zdecyduje się wykorzystać Story jako swój podręczny kalendarz i notatnik.
Odtwarzacz audio:
iRiver Story posiada również funkcje odtwarzania plików audio. Jakość odtwarzanej muzyki jest bardzo dobra, ale chyba po iRiver nie powinniśmy chyba spodziewać się niczego innego, prawda? Story wyposażony został w podstawowe funkcje związane z odtwarzaniem muzyki, takie jak tryb odtwarzania (umożliwia między innymi powtarzanie wybranego utworu), equalizer (regulacja brzmienia utworu), sortowanie utworów.
Pomimo to, ze względu na rozmiar urządzenia, nie wyobrażam sobie Story w codziennym użytkowaniu jako odtwarzacza muzyki. No chyba, że będzie on noszony w kieszeni dresów;) Z drugiej jednak strony, nie potrafię wyobrazić sobie produktu iRiver, który nie odtwarza muzyki. Niewątpliwie jest to jednak przydatna funkcja, umożliwiająca słuchanie książek w formie plików audio.
Podsumowanie:
Prawie 2 tygodnie, które spędziłem z iRiver Story utwierdziły mnie w przekonaniu, że e-papier (ta nazwa najbardziej mi odpowiada) to przyszłość. Tak powinna wyglądać książka oraz podręcznik szkolny przyszłości. iRiver stworzył bardzo wszechstronne urządzenie, które zasługuje na pochwały nie tylko z powodu wzorcowego wykonania, ale również wsparcia najpopularniejszych formatów dokumentów. W tej cenie, urządzenie mogłoby co prawda posiadać przynajmniej 4 GB zintegrowanej pamięci. Jest jednak możliwość wykorzystania w urządzeniu tanich kart pamięci SD jako rozszerzenia.
iRiver Story byłby idealnym urządzeniem, gdyby posiadał Wi-Fi z przeglądarką internetową, a zamiast fizycznej klawiatury wyposażyć go w ekran dotykowy. Wtedy z powodzeniem służyć mógłby jako elektroniczny notes, a przeglądanie stron www i subskrypcja kanałów RSS byłaby przyjemnością. Bez tych elementów iRiver Story jest tylko, albo i aż, bardzo dobrym produktem.
Plusy i minusy:
- + Wzorcowe wykonanie
- + Wsparcie najpopularniejszych formatów
- + Dobry i czytelny ekran
- + Możliwość taniego rozszerzenia pamięci
- + Dobry odtwarzacz audio
- + Dyktafon
- + Czas pracy
- - Klawiatura
- - Podkład ekranu
- - Brak Wi-Fi oraz przeglądarki WWW
Ocena: 4,5/5
Brak komentarzy dla: “Recenzja iRiver Story - DailyTECH.pl”
Prześlij komentarz