sobota, 30 stycznia 2010

0

Aplikację iBooks dla iPada firma Apple... skopiowała?

Przy okazji premiery tabletu Apple'a, swój debiut zaliczyła również aplikacja iBooks - biblioteka i czytnik e-booków w jednym. Debiut to jednak mocne słowo, bo program ten już dawno istniał...

Wielka premiera tabletu Apple'a już za nami, więc pora na pierwsze problemy firmy z Cupertino. Okazuje się, że zaprezentowana przy okazji debiutu iPada aplikacja iBooks, która umożliwia nie tylko przeglądanie e-booków, ale również zarządzanie nimi niemal jak w bibliotece, została delikatnie mówiąc pożyczona bez pytania od Willa Shipleya - programistę oprogramowania na Makintosze. Jego aplikacja o nazwie Classics wygląda niemal identycznie, jak iBooks, ale została zaprojektowana kilka lat wcześniej.

Co ciekawe, Classics również nie jest pionierem. Aplikacja bazuje bowiem na wcześniejszym projekcie firmy Delicious Monster, założonej przez Shipleya i Mike'a Matasa w 2004 roku, o nazwie Delicious Library.

Jakby tego było mało, aplikacja Delicious Library zdobyła nagrodę Apple Design Award podczas konferencji WWDC w 2005 roku. Zatem firma z Cupertino doskonale znała ten projekt już 5 lat temu. To jeszcze nie wszystko. Po sukcesie aplikacji, w 2005 roku Matas oraz kilku innych pracowników projektujących program zostali zwerbowani do pracy w Apple.

Jak Shipley komentuje ową wymuszoną pożyczkę? - Apple nie wykupiło ode mnie licencji na wykorzystanie interfejsu w iBooks. Po prostu skopiowali mój pomysł. Mówi się trudno. Szkoda, że Apple'owi nie wystarczyło zatrudnienie ludzi pracujących nad Delicious Library, tylko musieli jeszcze zerżnąć mój pomysł na program. Chyba powinienem się czuć wyróżniony.

A teraz - znajdźcie różnicę.





piątek, 29 stycznia 2010

0

Google Books: wydawcy tak, autorzy nie

Coraz więcej pisarzy krytycznie wypowiada się na temat rozwijanej przez Google’a usługi e-książek. Ostatnio dołączyli do nich znani brytyjscy autorzy. Nie chcą oni, aby ich książki kopiowane były na potrzeby Google Books, mimo, że Google już wcześniej porozumiał się z ich wydawcami.

Google ma problemy z projektem digitalizacji książek prawie od samego początku. Niedawno do sądu firmę pozwała chińska pisarka, Mian Mian, której powieść nielegalnie została umieszczona w Google Books. Teraz oświadczenie w sprawie umowy Google’a z wydawcami wydali brytyjscy pisarze. Wśród nich znajdują się takie sławy jak J.K. Rowling, autorka powieści o czarodzieju Harry Potterze, czy Philip Pullman („Złoty kompas”). Zdaniem pisarzy, na Google Books zarobi jedynie Google, podczas gdy stracą autorzy i wydawcy.

Wśród zarzutów wobec firmy można znaleźć oskarżenia o próbę zmian praw autorskich. Solą w oku pisarzy jest niedawna ugoda między Google’em, a amerykańskim sądem. Na jej mocy firma będzie płacić autorom 60 dolarów za każdą książkę udostępnioną w Google Books. Łatwo można policzyć, że Rowling, autorka siedmiu bestsellerowych powieści o małym czarodzieju, zarobiłaby raptem... 420 dolarów. Nic dziwnego, że autorzy burzą się na udostępnianie książek w Internecie.

Problem jest jeszcze bardziej skomplikowany, bo na mocy umów z licznymi bibliotekami (np. oksfordzką), Google może udostępniać skany książek wielu autorów, bez dogadywania się z ich wydawcami. Wciąż trwają w tej sprawie rozmowy. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie jeszcze wiele razy usłyszymy głosy sprzeciwu wobec Google Books.

0

Śmierć książki tradycyjnej - rozważania Bartka Roszkowskiego [audiobookfan.pl]

Czy wydawcy książek drukowanych powtórzą los branży muzycznej?

Śmierć książki (tradycyjnej, papierowej) może nadejść szybciej niż wszystkim się wydaje. Jedyną barierą, która obecnie ogranicza nielegalny obrót książkami w formie elektronicznej jest brak tanich, powszechnie dostępnych i wygodnych czytników do książek.

Rynek muzyczny i książkowy różnią się znacznie. Mimo jednak tych różnic można dostrzec pewne podobieństwa. Na sprzedaż utworów w formie dźwiękowej lub pisanej ogromny wpływ ma powszechna digitalizacja treści.

Każdy z rynków przez wiele lat miał się dobrze. Zyski wydawnictw muzycznych i książkowych były stabilne, na stosunkowo wysokim poziomie. Nielegalny obrót treściami był marginalny, bo wymagał, albo specjalistycznego sprzętu (np. tłocznia, drukarnia), albo był kosztowny (np. obecnie druk książki na drukarce domowej jest stosunkowo drogi i niewygodny). Przemysł muzyczny przez lata funkcjonował, w oparciu o sprzedaż płyt winylowych, później kaset, płyt CD. Podobnie jest z książką, która od lat funkcjonuje w formie kamiennej, papirusowej, skórzanej i wreszcie papierowej.

Masową popularyzację ebooków (także pirackich) blokuje tylko jedna jedyna rzecz. Brakuje taniego i wygodnego sprzętu do czytania książek. Wprowadzenie na rynek tanich np. chińskich czytników w cenie 99-199 zł może wpłynąć na znaczne spopularyzowanie cyfrowych treści, w tym na ilość udostępnianych i ładowanych na czytniki treści z nielegalnych źródeł.

Widać tutaj mocną analogię z muzyką, gdzie samo wprowadzenie formatu mp3 (w przypadku książek jest to PDF, epub itp.) nie wpłynęło tak mocno na rynek, jak sama dostępność urządzeń, dzięki którym praktycznie każdy może mieć dowolną ilość muzyki przy sobie na telefonie lub przenośnym odtwarzaczu mp3. Sprzężenie tych dwóch czynników: łatwego do kopiowania formatu i sprzętu dało mieszankę iście wybuchową.

Jeżeli każdy będzie mógł kupić sobie za 99 zł wygodny czytnik i mieć za darmo np. 200 książek z Chomikuj.pl to po co mu będą książki papierowe. Papier oczywiście nie zginie, ale nie będzie podstawowym nośnikiem treści dla książek kupowanych dla siebie (nie na prezent, czy mających wartość kolekcjonerską). Potwierdzają to także moje obserwacje osób, które mają w Polsce czytnik. Pierwszym krokiem jest szukanie książek w Internecie. I co wtedy znajdują? Nielegalne pliki, bo legalnych plików brak.

Czy można uciec do digitalizacji?

Nie, nie można uciec od digitalizacji z prostego powodu. Digitalizacja ma miejsce bez względu na to, czy wydawcy w niej uczestniczą, czy nie. Dostęp do zestawu skaner + OCR ma prawie każdy. Siła społeczności w powyższy sposób digitalizujących książki jest niedoceniana przez wydawnictwa. Nawiązując do ostatnich badań w USA przeprowadzonych przez Attributor’s FairShare Guardian wartość rynku nielegalnej dystrybucji książek to blisko $3 mld. USD. W większości są to książki digitalizowane przez użytkowników Internetu.

Quo vadis wydawco?

Odbywając systematyczne rozmowy z wydawnictwami mam nieodparte wrażenie, że każdy wydawca myśli, że jest wyjątkowy. Jednocześnie panuje przekonanie, iż pewne problemy są poza nimi, że one ich nie dotyczą. Wiele branż już upadło lub pełni marginalną rolę przez własną butę i wiarę w niezmienność. W tym wypadku, jeżeli nic w tym względzie się nie zmieni los podobny do branży muzycznej czeka branżę książki drukowanej, która nie jest wcale tak wyjątkowa, jak się niektórym wydaje.

Wnioski

Gaz do dechy: Pierwszym i podstawowym wnioskiem jest konieczne zwiększenie w Polsce tempa digitalizacji treści. Zwiększenie tempa powinno być rozumiane w dwojaki sposób: zwiększenie ilości e-książek na rynku oraz zwiększenie tempa wprowadzania nowości na rynek. Jeżeli Klienci nie znajdą książki w wersji elektronicznej, w wygodnej formie, legalnie, poszukają jej w nielegalnych źródłach.

Warto nie powielić błędów koncernów muzycznych, które przez lata opierały się sprzedaży muzyki w wersji elektronicznej z jednej strony znacznie ograniczając legalną dystrybucję, z drugiej utrudniając życie Klientom skomplikowanymi systemami do ochrony prawa autorskich typu DRM. Co było konsekwencją takiego działania każdy widzi.

Jak pokazują moje doświadczenie we współpracy z wydawnictwem Złote Myśli można wydawać szybko dobre e-książki (w tym samym czasie co papierowe), jednocześnie nie utrudniając życia Klientom skomplikowanymi systemami typu DRM. Można też walczyć z nielegalną dystrybucją wykorzystując narzędzia, które daje Internet (np. wrzucając do sieci masowo darmowe, obszerne fragmenty książek z linkami do naszej księgarni).

OBECNIE W LEGALNYCH ŹRÓDŁACH MOŻNA KUPIĆ NIECO PONAD 2 TYS. TYTUŁÓW, W TYM BRAKUJE TYTUŁÓW TOPOWYCH, BESTSELLERÓW WPROWADZANYCH W FORMIE PLIKÓW W TYM SAMYM CZASIE CO WERSJE DRUKOWANE.

0

Francja też skanuje książki

Jej projekt jest jednak znacznie skromniejszy niż Google Books i nastawiony przede wszystkim na dzieła francuskie. Nie jest wykluczone, że francuska Biblioteka Narodowa podejmie w tym zakresie współpracę z Amerykanami.

Firma Safig, jako jedna z niewielu w Europie, zajmuje się skanowaniem książek. To z nią właśnie umowę na cyfryzację dzieł pisanych zawarła francuska Biblioteka Narodowa. Jest to część kompleksowego planu rządu w Paryżu stworzenia cyfrowej kolekcji dziedzictwa kulturalnego państwa. Projekt wart jest miliard euro.

Francja ma dość sceptyczny stosunek do innych projektów w tym zakresie, zwłaszcza jeśli realizowane są one przez amerykańskie firmy. Usługa Google Books jest powszechnie we Francji krytykowana za naruszanie praw autorskich, a także pomijanie dzieł europejskich. Monopol Amazona na rynku e-książek skłonił sprzedawców książek nad Sekwaną do przedstawienia projektu własnej platformy do sprzedaży elektronicznych publikacji.

Paryż próbował skłonić Unię Europejską do innych swoich projektów w zakresie technologii informatycznych, konkurencyjnych wobec amerykańskich gigantów, jednak jest o nich cicho. Projekt skanowania francuskich książek wydaje się niezwykle skromny, gdyż postać cyfrową ma przybrać około 300 tysięcy dzieł - informuje agencja Reuters. Dla porównania baza danych Google zawiera przeszło 10 milionów pozycji. Trudno więc oczekiwać, że francuski projekt w jakikolwiek sposób zagrozi pozycji Amerykanów, zwłaszcza że żaden inny europejski kraj nie wydaje się być aż tak bardzo konserwatywny w podejściu do kwestii dziedzictwa kulturowego.

Ponadto francuski projekt skupi się na dziełach z francuskiego obszaru językowego, co skutecznie ograniczy jego popularność w krajach, gdzie mieszkańcy posługują się innymi językami. Można odnieść wrażenie, że jest to bardziej wyraz ambicji i dumy narodowej Francji. Co najmniej, jakby Paryż chciał zasygnalizować, że tylko Francja jest w stanie odpowiednio zająć się francuską kulturą.

Wielu mieszkańców Francji jest zdania, że dzieła pisarzy i poetów francuskich są znacznie ważniejszym dobrem narodowym niż chociażby przemysł samochodowy. Dlatego też, ich zdaniem, działania rządu na tym polu są jak najbardziej usprawiedliwione i mile widziane.

Nie jest jednak wykluczone, że Biblioteka Narodowa zawrze jakieś porozumienie z Google. Na pewno nie będzie to łatwy proces, gdyż na jej czele od 2007 roku stoi zaciekły przeciwnik polityki amerykańskiego koncernu - Jean-Noel Jeanneney. Dopuszcza on współpracę z Google, ale na znacznie lepszych warunkach niż z innymi partnerami. Amerykanie zdają się być chętni do rozmów. Czy i co z nich jednak wyniknie, pozostaje kwestią otwartą.

0

Apple prezentuje iPad - tablet internetowy

Podczas wczorajszej konferencji prasowej Apple zaprezentowało urządzenie, o którym spekulowano od kilku tygodni - tablet internetowy.

iPad, bo tak nazywa się to urządzenie na pierwszy rzut oka wygląda jak powiększony iPhone. Podobnie jak telefon Apple, tablet wykorzystuje zmodyfikowaną i mocno ograniczoną wersję systemu MacOS X, przystosowaną do dotykowego ekranu.

Standardowo urządzenie będzie wyposażone w podobny zestaw aplikacji co iPhone lub iPod touch, wliczając w to m. in. przeglądarkę Safari (bez obsługi Adobe Flash), kalendarz wraz z książką adresową, odtwarzacz filmów, odtwarzacz muzyczny, klienta poczty, przeglądarkę zdjęć, Google Maps wraz z obsługą Street View czy klienta YouTube odtwarzającego filmy w jakości HD. Dodatkowo istnieje możliwość pobierania lub kupowania dodatkowych aplikacji w AppStore, a już dostępne w sklepie i przeznaczone dla iPhone lub iPod touch są także kompatybilne z urządzeniem.

Nowością są za to iBooks - aplikacja przeznaczona do obsługi ebooków z integrowana z iBook Store, oraz iWork - mobilna wersja zestawu aplikacji biurowych przeznaczonych dla MacOS X, w skład którego wchodzą edytor tekstu (Pages), arkusz kalkulacyjny (Numbers), oraz Keynote - rozbudowany i efektowny program do tworzenia prezentacji multimedialnych. Każda aplikacja z pakietu iWork będzie kosztować 10 dolarów.

iPad wykorzystuje procesor Apple A4 o mocy 1 GHz i jest wyposażony w dotykowy ekran z matrycą IPS, technologią multi-touch, rozdzielczości 1024 x 768 i przekątnej 9,7 cala. Posiada także akcelerometr, cyfrowy kompas, głośniki oraz mikrofon. Akcesoria podłączymy do gniazda dock connector - tak jak w iPodach czy iPhone lub mini jack 3,5 mm. Według deklaracji producenta bateria powinna pozwolić na miesiąc czuwania lub 10 godzin pracy. Urządzenie nie posiada realnej klawiatury, ale dostępna będzie stacja dokująca wyposażona właśnie w klawiaturę.

Tablet Apple będzie się także łączył z innymi urządzeniami lub sieciami bezprzewodowo, z wykorzystaniem technologii Bluetooth 2.1, WiFi 802.11n oraz - w niektórych modelach - 3G. Korzystanie z ostatniej technologii będzie jednak wymagało posiadania specjalnej karty SIM.

Urządzenie będzie dostępne w sześciu wersjach - o pojemnościach 16 GB, 32 GB i 64 GB, bez lub z obsługą 3G. Tablety nie obsługujące sieci komórkowej będą kosztować odpowiednio 499, 599 i 699 dolarów, a wersje z obsługą 3G - 629, 729 i 829 dolarów. iPad bez 3G będzie dostępny w sprzedaży w ciągu 60 dni, a z 3G - w ciągu 90 dni. Dodatkowo w USA w momencie premiery droższej wersji w sieci AT&T dostępne będą 2 plany taryfowe typu pre-paid - z limitem 250 MB miesięcznie za 15 dolarów oraz bez limitów za 30 dolarów miesięcznie. Uruchomienie usług dedykowanych urządzeniom iPad przez europejskich operatorów jest planowane na czerwiec.

0

Czytaj książki na swoim telewizorze

Czytniki ebooków już od dłuższego czasu są dostępne na światowych rynkach. Jednak dopiero teraz przeżywają swoją drugą młodość i coraz większa liczba producentów bierze się za produkcję urządzeń tego typu. Na szczęście, powstają też inne gadżety służące do czytania. Jednym z nich jest The Wireless Page To TV Magnifier, który pozwala cieszyć się ulubionymi lekturami na ekranie dużego telewizora.

Urządzenie jest wielkości myszki komputerowej i tak też mniej więcej wygląda. Działanie jest banalnie proste. Wystarczy tylko przyłożyć gadżet do kartki i od razu ujrzymy ją na ekranie swojego pudła. Nie ma różnicy, czy jest on 19-, 15-, czy też 100-calowy.

Oczywiście, w XXI wieku wszystko musi się odbywać bezprzewodowo i tak też jest w tym przypadku. Przesył odbywa się w taki sam sposób, jak zawsze – są odbiornik i nadajnik. Ten pierwszy, podłączony do telewizora.

Pewnie powiecie, że matryce LCD będą męczyć oczy w trakcie takiego czytania. Macie oczywiście rację, ale zazwyczaj siedzimy w pewnej odległości od pudła, więc chyba nie będzie aż tak źle. Problem jest tylko jeden – gadżet kosztuje aż 150 dolarów. Można go kupić TUTAJ.

0

Wisława Szymborska testowała eClicto!

Na prośbę „Dziennika Gazety Prawnej” czytnik eClicto przetestowali wybitni polscy pisarze. Wśród nich laureatka Nagrody Nobla Wisława Szymborska.

Nie miałam jeszcze możliwości, żeby się do tego wynalazku przyzwyczaić, ale uważam, że na pewno byłby mi przydatny w pociągu, samolocie, w podróży, zamiast wożenia ze sobą grubych powieści – powiedziała gazecie znakomita poetka. – Zapewne przyzwyczaiłabym się do niego dość szybko, bo ma niewiele guziczków”.

Przytoczmy jeszcze fragment wypowiedzi Piotra Siemiona, pisarza i tłumacza, autora „Niskich łąk” i „Finimodo”, który przyznaje, że zakochał się w czytniku eClicto: „Mój plastikowy fetysz mieści w sobie wszystkie lektury szkolne, których nie miałem okazji przeczytać 30 lat temu. Do tego „Sherlock Holmes” i Szekspir, w obu językach. Parę najnowszych bestsellerów i poradników, dodane przez sprzedawcę na zachętę. Powieść Jacka Dehnela, żeby trochę skomplikować doznania. W sumie sto książek, a kolejne można za opłatą ściągnąć z witryny internetowej. Prostokącik z wyświetlaczem (biernym, nie bolą od niego oczy) to drzwi prowadzące w nieskończoność Borgesowskiej biblioteki. Wszystko, co napisano, może się błyskawicznie znaleźć tutaj. Wyciągam co rusz mojego e-booka z kieszeni (mieści się, a jakże – może nie w dżinsach, ale w wewnętrznej kieszeni marynarki) i odpływam w kolejną podróż”.

Cały artykuł Cezarego Polaka o eClicto znajdziecie w papierowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej” z 22 stycznia 2010 r.

wtorek, 19 stycznia 2010

0

Dwa czytniki e-booków Asusa. Jeden z ekranem OLED

Asus zaprezentował dwa nowe czytniki e-booków noszące oznaczenia DR-570 i DR-950. Pierwszy z nich wyposażył w ekran OLED, natomiast drugi korzysta z ekranu Sipix z 16 odcieniami szarości.

Asus DR-570

Czytnik ten w odróżnieniu od powszechnie przyjętego standardu wyposażony został w 6-calowy wyświetlacz wykonany w technologii OLED. Urządzenie obsługuje formaty ePub, PDF, txt, MP3, MP4 i AVI, waży poniżej 200 gramów i cechuje się grubością wynoszącą niespełna 9 milimetrów (pozostałe wymiary - 124 x 170 milimetrów). Oddaje do dyspozycji użytkowników moduły WiFi i 3G, 4 GB pamięci flash, slot kart SD, 512 MB pamięci SDRAM oraz oprogramowanie text-to-speech (radzi sobie z odczytem książek w 26 językach). Sprzęt korzysta też z zasilania, które powinno mu pozwolić na (maksymalnie) 122 godziny pracy.

Asus DR-950

Model ten w odróżnieniu od poprzednika to "czarno-białe" rozwiązanie dysponujące 9-calowym dotykowym ekranem zbudowanym w oparciu o technologię firmy SiPix (16 odcieni szarości, rozdzielczość 1024 x 768 pikseli). Oferuje 2 lub 4 GB pamięci flash (można ją rozbudować za pomocą kart SD), moduły WiFi i HSDPA (WiMAX opcjonalny), przeglądarkę internetową (strony możemy przeglądać trzymając czytnik w pozycji pionowej lub poziomej), czytnik RSS, słownik (z możliwością rozszerzenia bazy), tłumacz oraz oprogramowanie text-to-speech. Warto też dodać, że wśród wspieranych formatów znalazły się PDF, TXT, Audible, MP3 i ePub, natomiast całość mierzy 222 x 161 x 9 mm i waży 370 gramów.

Niestety cen urządzeń oraz daty rozpoczęcia ich sprzedaży nie podano.

czwartek, 14 stycznia 2010

0

Jeff Bezos wieszczy śmierć książek

Właściwie to nie on pierwszy - ale akurat Bezos może mieć trochę racji. W końcu jego serwis - Amazon.com - sprzedał przed świętami więcej e-booków niż zwykłych książek. A teraz Jeff oświadczył, że książki miały swoje 500 lat i teraz czas, by odeszły w zapomnienie.

Szef Amazona wypowiedział się na ten temat podczas rozmowy opublikowanej w serwisie Slate - w odpowiedzi na pytanie o to, czy tradycyjny druk w końcu zniknie, oświadczył:

Tak sądzę. Nie wiem tylko, ile to potrwa. Wszyscy kochamy opowieści i kochamy narrację - uwielbiamy zatopić się w świecie autora. To nie zniknie - to na pewno przetrwa. Ale "fizyczne" książki miały swoje 500 lat. Ta technologia odniosła chyba największy sukces w historii - nie przychodzi mi do głowy nic innego, co byłoby popularne aż tak długo. Gdyby Gutenberg żył dziś, nie miałby najmniejszego problemu z rozpoznaniem i korzystaniem z takiej książki. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak w tym czasie zmieniło się wszystko inne, to zadziwiającym wydaje się fakt, jak mało zmieniła się w tym czasie książka. Ale żadna technologia - nawet tak elegancka jak książka - nie trwa wiecznie...

Bezos przyznał też, że czasami wciąż zdarza mu się czytać papierowe książki (ale tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia) i że nikt z Amazon nie spodziewał się, że Kindle odniesie aż taki sukces. Polecamy cały wywiad - można go przeczytać w serwisie Slate.com.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

0

Google przeprasza za skanowanie książek

Firma Google wystosowała oficjalne przeprosiny skierowane do chińskich autorów. Internetowy gigant przeprasza za nielegalne kopiowanie i udostępnianie książek w ramach projektu Google Books. Czy taki zabieg pomoże firmie przed chińskim sądem?

Przeprosiny podpisane przez Erika Hartmana, szefa Google Books, zostały umieszczone na stronach Chinese Writers Association - Stowarzyszenia Chińskich Pisarzy. Co więcej, Hartman pojawił się w niedzielę w chińskiej telewizji, gdzie uzasadniał potrzebę rozwijania Google Books i przepraszał autorów za nielegalne wykorzystanie ich prac. Przeprosiny nie są tylko kurtuazją, niedawno do sądu w Pekinie trafił pozew przeciwko Google. Jego autorzy domagają się nie tylko zaprzestania digitalizacji ich książek, ale także pieniężnej rekompensaty.

W grudniu do sądu trafił pozew chińskiej pisarki Mian Mian. Autorka domagała się od Google’a 61 tysięcy juanów (ok. 27 tysięcy złotych) za kradzież dóbr intelektualnych. Chodziło o skopiowanie fragmentów skandalizującej książki „Acid Lover”. Google Books nie podoba się także Chinese Writers Association, jak również The China Written Works Copyright Society (Chińskie Stowarzyszenie Praw Autorskich). Z tą organizacją toczą się już rozmowy, które mają rozwiązać problem kopiowania książek przez Google. Jak dotąd Hartman obiecał, że jego firma do czasu zakończenia rozmów nie będzie upowszechniać żadnych prac chińskich autorów. Prace nad ugodą mają potrwać do marca.

Jak zwykle w tego typu sprawach, chodzi o pieniądze. Na mocy niedawnego porozumienia z francuskimi pisarzami Google obiecał, że zapłaci 300 tysięcy euro za poniesione przez nich szkody. Umowa z twórcami ze Stanów Zjednoczonych w 2005 roku kosztowała firmę z Mountain View aż 125 milionów dolarów. Nic więc dziwnego, że chińscy autorzy w projekcie Google Books widzą nie tylko zagrożenie, ale też szanse na spory zarobek.

0

CES 2010: Entourage Edge - czytnik e-booków z dwoma ekranami

Firma Entourage Systems oficjalnie zaprezentowała na CES 2010 pierwszy na świecie "Dualbook" (czyli czytnik e-booków z dwoma ekranami) - Edge. Urządzenie posiada 9,7-calowy wyświetlacz typu e-ink oraz 10,1-calowy LCD, oprogramowanie pozwalające na współpracę pomiędzy nimi, Wi-Fi i wirtualną klawiaturę. Amerykańscy użytkownicy dostaną poza tym dostęp do prawie 200 tysięcy książek.

Edge ma być gotowy już w przyszłym miesiącu, a cena w Stanach wyniesie $490 (około 1400 zł). Producent pracuje też nad ofertą dla czytelników po tej stronie oceanu, ale szczegółów na razie nie ujawnia.





0

CES 2010: kolorowy czytnik e-booków FLEPia od Fujitsu

Kolorowy czytnik e-booków FLEPia od Fujitsu jest dostępny w Japonii już od maja, ale dopiero na CES 2010 dane nam było spotkać się z nim osobiście. Na pokładzie Windows CE i 8-calowy oporowy ekran dotykowy zdolny do pracy przez 40 godzin na jednym ładowaniu (jak chce producent). Sprzęt oferuje 260 tys. kolorów, jest też łączność Wi-Fi, Bluetooth. Ogólnie -- robi wrażenie. Jeśli wybieracie się do Tokio, przygotujcie 99 750 jenów (3072 zł).

0

CES 2010: Czytnik e-booków Plastic Logic QUE proReader

Firma Plastic Logic wykorzystała trwające w Las Vegas targi CES 2010 do zaprezentowania własnego czytnika e-booków o nazwie QUE proReader.

Producent obiecuje bardzo duży ekran o przekątnej nawet 11”, łączność 3G, Wi-Fi, a także oprogramowanie, które zazwyczaj trudno znaleźć w tego typu urządzeniach. Dotykowy ekran w technologii pojemnościowej oraz intuicyjny interfejs ułatwią obsługę czytnika. Odczuwalny może być brak technologii multi-touch.

Produkt będzie do kupienia w połowie kwietnia. Za model o pojemności 4GB, z Wi-Fi trzeba będzie zapłacić 649$, natomiast wersja 8GB z Wi-Fi i 3G będzie kosztować 799$.

0

eClicto - polski czytnik e-booków kupisz na raty. Wywiad z rzecznikiem Kolportera

Pod koniec ubiegłego roku pojawił się na naszym rynku czytnik e-booków eClicto z technologią e-papieru. Dziennik Internautów zapytał Macieja Topolskiego, przedstawiciela firmy Kolporter, która jest producentem eClicto, o pierwsze wrażenia z udostępnienia produktu na polskim rynku oraz najbliższe plany związane z czytnikiem.

Projekt eClicto, za którym stoi Kolporter, ruszył w grudniu 2009. W ramach projektu sprzedawany jest czytnik książek z 6 calowym ekranem, który jest obecnie najtańszym urządzeniem tego typu w Polsce. W skład projektu wchodzą też: sklep internetowy ze zbiorem książek elektronicznych, blog internetowy oraz program komputerowy Manager eClicto.

Dziennik Internautów rozmawiał z rzecznikiem Kolportera Maciejem Topolskim na temat wyników i planów dotyczących sprzedaży urządzenia. Warto dodać, że czytniki elektronicznych publikacji to coraz bardziej popularny gadżet, którym interesuje się coraz więcej producentów elektroniki. Na targach CES 2010 pokazano kolejne nowości w tej a branży i według wielu analityków w tym roku czytniki nabiorą większego znaczenia na rynku.

Dziennik Internautów: Ile osób kupiło czytnik? Ile sprzedano publikacji dla tego urządzenia? Można mówić o dużym zainteresowaniu?

Maciej Topolski: Nikt z branży nie ujawnia szczegółowych danych o sprzedaży. Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z osiągniętych wyników, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie kupiliśmy masowej kampanii reklamowej, ograniczając nasze działania promocyjne do szerokiej kampanii PR w Internecie i mediach tradycyjnych.

Jakie pozycje najczęściej kupują użytkownicy eClicto?

Oto lista naszych książkowych hitów:

1. Neal Bascomb, Wytropić Eichmanna. Pościg za największym zbrodniarzem w historii
2. Mariusz Czubaj, 21:37
3. Magdalena Salik, Gildia Hordów
4. Anna Brzezińska, Letni deszcz. Sztylet
5. Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, Aleja samobójców
6. Eliza Sarnacka Mahoney, Zbędnik inteligenta
7. Kamila Sławińska, Nowy Jork. Przewodnik niepraktyczny
8. Wawrzyniec Podrzucki, Uśpione archiwum

Jak szybko poszerza się oferta księgarni eClicto? Czy projekt odczuwa jakieś szczególne bariery w związku z prawami autorskimi lub innymi problemami z digitalizacją książek?

Musimy pamiętać, że eClicto to przedsięwzięcie pionierskie nie tylko w skali Polski, lecz także całej Europy. Trzeba czasu, aby przekonać do współtworzenia tak dużego przedsięwzięcia środowisko wydawców. Wielu z nich podchodziło z nieufnością i niedowierzaniem do projektu – jednak teraz, po starcie to się zmieniło. Prowadzimy zaawansowane negocjacje z wieloma wydawcami, dlatego jestem pewien, że liczba podpisanych umów będzie szybko rosła. Konwersja książek do systemu eClicto polega na przekształceniu plików dostarczonych przez wydawców w wersji elektronicznej do formatu EPUB. Udostępniane w księgarni tytuły są następnie odpowiednio przez nas zabezpieczane. Na tym etapie wydawca nie ponosi żadnych kosztów dodatkowych. Nasza oferta wynosi obecnie 861 e-książek i z dnia na dzień rośnie.

Wiele osób jest krytycznie nastawione do rozwiązań DRM. Czy rzeczywiście były one konieczne w eClicto?

Żaden z wydawców nie zgodził by się na udostępnienie swoich publikacji, gdyby system eClicto nie miało zabezpieczeń przed nielegalnym kopiowaniem. Takie rozwiązanie absolutnie nie leży w interesie wydawców – zabezpieczenie książek to z punktu widzenia właścicieli praw autorskich kluczowa kwestia i podstawowy warunek do tego, aby udostępniali w formie elektronicznej dużą liczbę atrakcyjnych tytułów. Nasz system został stworzony z myślą o wydawcach, którzy chcą w bezpieczny sposób sprzedawać swoje książki w sieci. I oczywiście z myślą o tych wszystkich nabywcach e-książek, którzy cenią sobie wartości intelektualne i nie chcą łamać prawa. Duże systemy dystrybucji e-książek na świecie funkcjonują na identycznych zasadach. Nie sądzę, aby w przyszłości podejście do zagadnienia praw autorskich się zmieniło. Pojedynczy autorzy już dziś bezpłatnie rozdają swoje książki w sieci – ale nie jest to – i prawdopodobnie nigdy nie będzie zjawisko masowe.

Dla wielu Polaków podstawową zaletą eClicto jest przede wszystkim cena - to chyba najtańszy czytnik e-książek naszym na rynku. Czy ta cena może w przyszłości jeszcze spaść? A może cena wzrośnie w zamian za nowe funkcje?

Warto pamiętać, że eClicto to nie tylko czytnik, lecz jedyny na polskim rynku kompleksowy system dystrybucji e-treści. W jego skład wchodzą: autorskie oprogramowanie, umożliwiające wydawcom konwersję tradycyjnych książek do formy elektronicznej, księgarnia e-booków, Manager eClicto – autorska aplikacja zarządzania treścią dla użytkowników oraz czytnik, wykorzystujący technologię e-papieru. Istotnym elementem jest także blog eClicto, w którym miłośnicy e-książek znajdą informacje ze świata kultury, zapowiedzi, recenzje, nowinki technologiczne. Komercyjne zasoby księgarni eClicto szybko rosną, osoby które z niej korzystają mają też możliwość ściągnięcia kilkudziesięciu tysięcy darmowych, legalnych e-książek w formacie EPUB. Cena e-papieru zapewne w przyszłości może spaść – jak to miało miejsce w przypadku innych zaawansowanych technologii. Trudno dziś jednak prognozować, kiedy to się stanie. Dużo zależy od tego, na jak masową skalę ta technologia będzie używana. W tym roku wprowadzimy na rynek kolejną wersję czytnika, z większym ekranem wyposażonego w większą liczbę funkcjonalności. Na pewno będzie to miało przełożenie na jego cenę.

Niektórzy komentatorzy z blogu eClicto sugerowali, że popularyzacji urządzenia pomagałaby opcja sprzedaży ratalnej.

W najbliższym czasie planujemy uruchomienie sprzedaży ratalnej.

Obiecano wsparcie dla Maka i Linuksa. Kiedy możemy się spodziewać spełnienia tej obietnicy?

Pracujemy nad tym, niestety na razie nie mogę podać konkretnego terminu.

Czy oprogramowanie dla Mac i Linux będzie posiadać te same funkcjonalności, czy będzie „gorszym bratem”?

Prace nad tym oprogramowaniem trwają – dlatego trudno na razie cokolwiek przesądzać.

eClicto pojawił się w serwisach społecznościowych, ale mówiono także o stworzeniu "społeczności eClicto" w przyszłości. Ujawnicie państwo jakieś dodatkowe informacje na ten temat?

Ciągle pracujemy nad wzmocnieniem naszej obecności w szeroko rozumianej sieci serwisów społecznościowych. Mamy kilka nowych, ciekawych pomysłów, ale na razie nie mogę ich ujawnić, ponieważ jesteśmy bacznie obserwowani przez konkurencję. Nie chcemy podpowiadać im gotowych rozwiązań, zanim sami ich nie wdrożymy.

czwartek, 7 stycznia 2010

0

Większy Kindle już dla Polaków

Firma Amazon poinformowała, że 9.7-calowy czytnik ebooków Kindle DX jest już dostępny globalnie. Wśród ponad 100 krajów, z których można zamówić urządzenie, jest też Polska.

Mniejsza wersja popularnego czytnika dostępna jest w Polsce od połowy października ubiegłego roku. Teraz dołączy do niej 9.7-calowy odpowiednik, który będzie kosztować 489 dolarów. Urządzenia oprócz rozmiarów różnią się także pojemnością pamięci - w Kindle DX jest to 3,3 GB, czyli ponad dwa razy więcej niż we wcześniejszej wersji.

Przyjmowane są już zapisy na pierwsze zamówienia, których realizacja rozpocznie się 19 stycznia.

Objęty roczną gwarancją czytnik pozwala na darmowy dostęp do sieci w celu pobrania elektronicznych książek, jednak przeglądanie blogów i stron www za jego pośrednictwem jest w Polsce na razie niemożliwe.

środa, 6 stycznia 2010

0

Skiff Reader – kolejny czytnik niedługo na rynku?

Amazon ze swoim Kindle nie może chyba spać spokojnie. Co chwila dowiadujemy się o nowych urządzeniach z kategorii eReader (ebook reader), które zamierzają pokazać swoje oblicze całemu światu. Tym razem swoją premierę zapowiedziało urządzenie o nazwie Skiff Reader. Ma ono być pierwszy raz pokazane podczas targów CES w Las Vegas, wtedy pewnie dowiemy się czegoś o cenach tego eReadera i dacie sprzedaży.

Czym tak naprawdę będzie to urządzenie? Przede wszystkim ma to być jeden z wielu produktów wspierających usługę o nazwie Skiff, której głównym celem będzie dostarczanie prasy, magazynów, książek oraz platformy reklamowej i handlowej dla urządzeń typu eReader. Oczywiście wszystkich transakcji zakupu treści będziemy dokonywać właśnie przez serwis Skiff.

Pierwsze z urządzeń obsługujących Skiff jest to bardzo cienki ekran dotykowy (właściwie można by go nazwać e-papierem), o wielkości 11,5 cala, obsługujący wysokie rozdzielczości (1200 x 1600 pixels, 174 ppi). Pierwszy Skiff Reader ma charakteryzować się niespotykaną dotąd elastycznością, dzięki zastosowaniu ekranu z metalowej folii i trwałością baterii pozwalających korzystać z urządzenia bez potrzeby ładowania przez cały tydzień. Urządzenie będzie posiadało łączność ze światem za pomocą technologi takich jak 3G, WIFI, i standardowo będzie wypatrzone w 4GB pamięci (pełna specyfikacja).

Co ciekawe Skiff Reader według informacji prasowej jest urządzeniem optymalizowanym pod prasę i magazyny, ebooki są więc raczej w tym przypadki dodatkiem niż głównym celem dla tego czytnika. Treści z prasy i magazynów mają być dynamiczne (choć nie wspominają chyba o multimediach) a dzięki ekranowi dotykowemu mam mieć bardzo prostą i intuicyjną nawigację (przybliżanie, oddalanie itp).

Zapowiada się więc na to, że walka o rynek prasy elektronicznej rozgrywać się będzie nie tylko w obrębie “super fajnych” i “super cienkich” urządzeń ale również w obszarze budowania własnych kanałów dystrybucyjnych i platform handlowych. Skiff to tylko jedno z rozwiązań jakie pojawi się na rynku, Apple zapewne będzie dostarczać treści do Tableta przez własne zamknięte kanały (iTunes). Google? W tym przypadku możemy chyba liczyć na otwartość i elastyczność.

Niestety nawet jeśli urządzenia Skiff Reader pojawią się na rynku to pewnie nie prędko będziemy mogli z nich skorzystać w Polsce. Dystrybutor treści musiał by w jakiś sposób zainteresować się naszym krajem i podpisać umowy handlowe z naszymi wydawnictwami, co może nie być dla niego na początku głównym priorytetem.

0

OWEN E1 - chiński czytnik e-książek dołącza do gry


Do masy istniejących już na rynku czytników e-booków dołączył właśnie E-1 od chińskiej firmy ONN. Urządzenie wyposażone jest w 5-calowy wyświetlacz z e-papieru (jest więc mniejsze niż 6-calowe produkty konkurencji -- Kindle i Nook). Mamy tu także obsługę formatów MP3, WMA i OGG. To właściwie wszystko co wiemy, nie mamy też żadnej informacji na temat ceny czy daty premiery. Jedno jest pewne -- chętnie zobaczylibyśmy E-1 poza Chinami.

0

MSI zaprezentuje podczas CES czytnik z dwoma ekranami

Nie znamy zbyt wielu szczegółów, ale nie możemy się już doczekać kiedy przekonamy się czy MSI faktycznie szykuje dwuekranowy czytnik e-booków oparty na platformie Tegra. Czyżby firma znów inspirowała się dokonaniami swojego konkurenta z rodzimego Tajwanu -- ASUS-a? Dziennikarze Digitimes twierdzą, że podczas nadchodzącego CES firma zaprezentuje nie tylko wspomniany dwuekranowy gadżet, ale także tablet. Bardziej prawdopodobna wydaje się plotka o trójwymiarowym laptopie, który firma również ponoć przygotowuje. Miejmy nadzieję, że skorzystano tu z technologii 3D Vision od NVIDIA. Od poznania prawdy dzielą nas już tylko godziny.

0

Zmniejszą VAT na e-booki?

Prezes Polskiej Izby Książki Piotr Marciszuk zaapelował do członków PIK o poparcie petycji w sprawie obniżenia stawki VAT na książki elektroniczne i zrównanie stawki VAT na książki w każdej postaci, niezależnie od medium, w jakim zostały opublikowane. Gdyby petycja poskutkowała, oznaczałoby to po 2010 roku obniżenie cen e-booków.

Obecnie stawka VAT na książki elektroniczne wynosi 22 proc., co oczywiście wpływa na wyższą cenę e-booków. VAT na tradycyjne, papierowe książki jest różny w różnych krajach Unii – w Polsce, Wielkiej Brytanii i Irlandii obowiązuje zerowa stawka VAT, w Luksemburgu jest to 3 proc., a w Grecji i Hiszpanii 4 proc. Wspomniane stawki zostaną utrzymane do 31 grudnia 2010 r. Po tym terminie VAT na książki tradycyjne prawdopodobnie zostanie ujednolicony w państwach UE, stąd apel, by wyrównanie stawki podatku objęło także książki elektroniczne.

Petycję do rządów wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej napisał prezes francuskiego wydawnictwa Editions Gallimard, Antoine Gallimard. Jego list zostanie 10 stycznia 2010 przedłożony Radzie Ministrów Finansów Unii Europejskiej.

Apel prezesa PIK można przeczytać tutaj.