Coraz więcej pisarzy krytycznie wypowiada się na temat rozwijanej przez Google’a usługi e-książek. Ostatnio dołączyli do nich znani brytyjscy autorzy. Nie chcą oni, aby ich książki kopiowane były na potrzeby Google Books, mimo, że Google już wcześniej porozumiał się z ich wydawcami.
Google ma problemy z projektem digitalizacji książek prawie od samego początku. Niedawno do sądu firmę pozwała chińska pisarka, Mian Mian, której powieść nielegalnie została umieszczona w Google Books. Teraz oświadczenie w sprawie umowy Google’a z wydawcami wydali brytyjscy pisarze. Wśród nich znajdują się takie sławy jak J.K. Rowling, autorka powieści o czarodzieju Harry Potterze, czy Philip Pullman („Złoty kompas”). Zdaniem pisarzy, na Google Books zarobi jedynie Google, podczas gdy stracą autorzy i wydawcy.
Wśród zarzutów wobec firmy można znaleźć oskarżenia o próbę zmian praw autorskich. Solą w oku pisarzy jest niedawna ugoda między Google’em, a amerykańskim sądem. Na jej mocy firma będzie płacić autorom 60 dolarów za każdą książkę udostępnioną w Google Books. Łatwo można policzyć, że Rowling, autorka siedmiu bestsellerowych powieści o małym czarodzieju, zarobiłaby raptem... 420 dolarów. Nic dziwnego, że autorzy burzą się na udostępnianie książek w Internecie.
Problem jest jeszcze bardziej skomplikowany, bo na mocy umów z licznymi bibliotekami (np. oksfordzką), Google może udostępniać skany książek wielu autorów, bez dogadywania się z ich wydawcami. Wciąż trwają w tej sprawie rozmowy. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie jeszcze wiele razy usłyszymy głosy sprzeciwu wobec Google Books.
Brak komentarzy dla: “Google Books: wydawcy tak, autorzy nie”
Prześlij komentarz