poniedziałek, 1 lutego 2010

eClicto - pierwsze polskie naruszenie GPL?

Polski czytnik e-booków od Kolportera może naruszać licencję GPL – tak wynika z doniesień serwisu eKsiazki.org. Obawy potwierdza dla DI prawnik Olgierd Rudak. Kolporter wykorzystuje oprogramowanie na GPL, ale nie chce udostępniać kodu źródłowego, co najwyżej może dać go odpłatnie do wglądu. Firmy takie, jak Skype i D-Link, przegrały sprawy sądowe związane z GPL. Cisco poszło na ugodę, a Microsoft usunął naruszenie. Jak będzie z eClicto?

W serwisie eKsiazki.org można poczytać o rozmowie z rzecznikiem prasowym Kolporter Info (właścicielem projektu eClicto) - Maciejem Topolskim. Głównym tematem była odmowa udostępnienia kodu źródłowego opartego o licencję GPL przez Kolporter Info. W eKsiazki.org czytamy:
Pan Maciej przekonywał, iż według ekspertyz ich prawnika firma nie jest zobowiązana udostępnić jakikolwiek kod, jeśli tylko uważa, że może to naruszyć bezpieczeństwo ich systemu. Stwierdził również, że są gotowi pokazywać kod tym, którzy zwrócą się do nich z prośbą - aczkolwiek będzie to odpłatne, bo wiązało się będzie to z poświęceniem przez któregoś z pracowników swojego czasu (kod bowiem można będzie zobaczyć na laptopie Kolportera tylko w siedzibie ich firmy, nie ma możliwości uzyskania kopii kodu).
Wspomniana wyżej licencja GPL ma kluczowe znaczenie dla tzw. otwartego oprogramowania. Na jej warunkach udostępniono m.in. system Linux. GPL pozwala twórcom oprogramowania na swobodne wykorzystanie kodu źródłowego programu, nawet komercyjnie. Należy jednak udostępnić swoje programy na tej samej licencji i podać listę zmian, jakich dokonało się w kodzie.

Ze wspomnianej wyżej rozmowy wyraźnie wynika, że Kolporter ogranicza dostęp do kodu. Rzekomo istnieje jakaś ekspertyza prawnika, ale po raz pierwszy zdarza nam się słyszeć o naruszaniu licencji z powodów "bezpieczeństwa systemu".

Dziennik Internautów spytał już o szczegóły Macieja Topolskiego. Czekamy na odpowiedź. Zapewne inni też będą pytać.

Okiem prawnika...

Tymczasem na pytania dotyczące tej sprawy odpowiedział Olgierd Rudak, prawnik i redaktor naczelny serwisu Lege Artis. Jego zdaniem można mówić o rażącym naruszeniu.
- Ponieważ nie mam pojęcia, o który rodzaj GPL chodzi, odpowiedź opieram na GNU GPL 2 jako ciągle chyba najpopularniejszej (...) Zgodnie z treścią licencji GNU GPL v. 2 każdy ma swobodę w korzystaniu i modyfikacji kodu źródłowego udostępnionego w oparciu o tę licencję, pod warunkiem jednak dalszego rozpowszechnienia wytworzonego oprogramowania w oparciu o tę samą licencję. Udostępnienie zmienionego kodu powinno nastąpić bezpłatnie, jednak modyfikujący może pobierać opłatę równoważną kosztom przygotowania nośnika (ust. 2 lit. "b" licencji). Natomiast rozpowszechniając program, należy dołączyć doń kod źródłowy (ust. 3 lit. "a"). Udostępnienie programu opartego na kodzie GPL bez kodu źródłowego oraz z zastrzeżeniem, że "ze względów bezpieczeństwa" kod nie zostanie nikomu udostępniony, lecz wyłącznie pokazany w siedzibie Kolportera, pod nadzorem pracownika spółki, jest ewidentnym i rażącym naruszeniem postanowień tej umowy - stwierdza Olgierd Rudak.
Sprawa dla gpl-violations.org?

O eClicto pisze już OSNews.pl w tekście pt. eClicto łamie GPL?. Jest też wpis na Wykopie. Borys Musielak, twórca i redaktor wortalu Jakilinux.org, również mówi o naruszeniu GPL.
- Z tego, co wiemy, udostępnienie oprogramowania licencjonowanego na GPL klientom jest bezwarunkowe i nie może być uzależnione od czynników takich, jak “bezpieczeństwo systemu”. Wygląda to na idealny case do zgłoszenia serwisowi gpl-violations.org, który zajmuje się naruszeniami tej licencji – pisze Borys Musielak.
Trudno z Rudakiem i Musielakiem się nie zgodzić, bo licencja GPL rzeczywiście nie mówi o wyjątkach. Aby się o tym przekonać, można przeczytać polskie (nieoficjalne) tłumaczenie. Oficjalne wersje licencji można znaleźć na stronach Free Software Foundation.

Wspomniana przez Musielaka gpl-violations.org to organizacja, która dba o przestrzeganie GPL i wstępowała na drogę prawną przeciwko firmom naruszającym licencje. To dzięki niej w roku 2006 znaczenie licencji GPL zostało potwierdzone w sądzie niemieckim i firma D-Link została zmuszona do usunięcia naruszenia.

Potem podobną sprawę przegrał Skype. Głośno było jeszcze o sporze pomiędzy Cisco a FSF, który został zakończony ugodą. Ostatecznie firma zdecydowała się na spełnienie warunków licencji. Microsoft też nie ryzykował ostrzejszego sporu i wypuścił kod na licencji GPL, aby usunąć jej naruszenie.

Trzeba zaznaczyć, że sprawa eClicto nie jest wyjaśniona do końca. Warto poczekać na szerszy komentarz Kolportera. W chwili obecnej jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że firma niepotrzebnie blokuje dostęp do kodu.

Brak komentarzy dla: “eClicto - pierwsze polskie naruszenie GPL?”

Prześlij komentarz